Machete

Tytuł: Machete
Produkcja: USA, 2010
Gatunek: Grindnhouse
Dyrekcja: Robert Rodriguez
Za udział wzięli: Steven Seagal, Tom Savini, Danny Trejo, Robert De Niro, Frank Lapidus, Cheech Marin, Don Johnson, Lindsay Lohan, Jessica Alba, Michelle Rodriguez, Nimrod Antal
O co chodzi: They fucked with a wrong Mexican

Sceny wstrząsające

Jakie to jest: Robert Rodriguez od lat nie nakręcił ŚWIETNEGO filmu. Planet Terror był dobry, ale niestety nie dorównywał swojemu kumplowi w grindhouse’owym duecie – a o filmach, które zrobił przedtem i potem, żal gadać. Najwyraźniej reżyser wziął się na sposób i postanowił wywindować swoje kolejne dzieło jakościowo kręcąc paradokumentalny dramat społeczny.

Każdego roku do Stanów Zjednoczonych przybywa około 200 tys. nielegalnych emigrantów z Meksyku. Przewożeni w bulwersujących warunkach, nawet jeśli uda im się przedrzeć przez granicę, na miejscu nie mają lekkiego życia. Prześladowani przez żerujące na nich gangi i mafie imają się najgorszych prac, popadają w narkomanię i voodoo, kradną radia z samochodów. Rodriguez przedstawia ich los z perspektywy emigranta nazwiskiem Machete. Ten były policjant zostaje zmuszony do ucieczki z ojczyzny za sprawą swojego skorumpowanego szefa i jego kumpla, gangstera nazwiskiem Torrez – którzy zabijają rodzinę Machete, a i jego samego zostawiają na pewną śmierć, z której cudem się ratuje.

Aleś wyrósł

W Stanach Machete ima się różnych prac poniżej jego umiejętności i godności (choć oczywiście żadna praca nie hańbi). W końcu jednak w wyniku szantażu zostaje zmuszony do zabójstwa senatora Johna McLaughlina. Całe zlecenie okazuje się elementem przebiegłego planu mającego wypromować samego senatora i dać krociowe zyski znanemu już Torrezowi. Machete kolejny raz cudem unika śmierci z rąk swoich mocodawców i rozpoczyna krucjatę mająca na celu zdemaskowanie spisku i ukaranie winnych.

Rodriguez we wnikliwy sposób analizuje funkcjonowanie społeczności meksykańskiej w Teksasie: jak się okazuje, emigranci (legalni lub nie) wspomagają się nawzajem, a ci, którym się powiodło, ratują tych w potrzebie. Nawet Meksykanie, którzy zakorzenili się już mocno w amerykańskim stylu życia, jeżdżą niemieckimi samochodami, grają na konsolach i ubierają się w szykowną odzież – jak policjantka Sartana Riviera, ścigająca co gorsza własnych pobratymców – w ostatecznym rozrachunku czują swoją prawdziwą tożsamość narodową. Co więcej, co bardziej przedsiębiorczy przedstawiciele tej społeczności tworzą potajemne siatki wzajemnej pomocy, dzięki czemu powstaje swoiste państwo w państwie, oczywiście będące w niesmak skorumpowanym politykom.

Nie ma opierdalania się!

Jak już wspomniałem, życie takich emigrantów nie jest łatwe. Z brutalną dosłownością najlepszych dokumentalistów reżyser ukazuje akty przemocy, które towarzyszą ich codziennej egzystencji. I to nie tylko strzelaniny, pobicia, ale także samoobrona w wykonaniu Machete z użyciem niebezpiecznych narzędzi. Obserwujemy odpadające głowy i inne członki, fontanny krwi. Życie popycha tych ludzi do takich skrajności jak skok z okna na jelicie czy zabójstwo przy użyciu specjalistycznego pojazdu typu lowrider. W tym miejscu warto wspomnieć o samych lowriderach, których kult prezentuje autor z wielką pieczołowitością pod koniec filmu – jest to niewątpliwie jedno z ciekawszych i spektakularnych przedstawień tej subkultury motoryzacyjnej w dziejach kina.

Autor w ciekawy sposób przedstawia moralny upadek zachodniego establishmentu (tutaj personifikowanego przez McLaughlina), który nie dość, że promuje się społecznie na plecach uciskanego sombrero-proletariatu, to jeszcze brata się z ultraprawicowymi bojówkarzami, wysługuje się arabskimi zabójcami i nie szanuje miejsc kultu. Ten ostatni wątek to zresztą jeden z najciekawszych aspektów tej historii – brat Machete jest bowiem katolickim księdzem, którego trudne realia zmuszają od czasu do czasu do podniesienia ręki na bliźniego, a także mniej restrykcyjnego podejścia do tajemnicy spowiedzi. Za to sam tytułowy bohater to uosobienie wszelkich cnót – i to nie tylko kultury fizycznej, praworządności i miłości bliźniego, ale też dżentelmeństwa w stosunku do niewiast.

We’re not going to Guam, are we?

Rodriguez w tę prawdziwą historię wplata bohaterów swoich poprzednich filmów: oprócz samego Machete spotykamy też Kristosa i Małego Agenta. Szkoda, że w materiałach dokumentalnych nie pojawił się szeryf Earl McGraw, ale widocznie był wtedy na akcji. Wielkie (dosłownie) wrażenie na ekranie robi Torrez, który jest godnym przeciwnikiem dla Machete. Mimo, że przez większość filmu występuje tylko okazjonalnie, pod koniec mamy jego występ ocierający się o dokumentalnego Oscara. W ogóle liczba bohaterów w filmie jest ogromna i praktycznie każdy z nich na swój sposób wnosi wiele do ogólnego klimatu. Mamy tu Lindsay Lohan, która udostępniła odważnie prywatne nagrania ze swojego życia. Mamy płatnego zabójcę Osirisa Amanpoura i jego autentyczne materiały promocyjne. Natomiast niejaka Luz jest postacią mocno niepotrzebną, dyskusyjnej urody i chyba tylko zaspokaja upodobanie reżysera do „lasek z brakami w ciele”.

Split-lucha-screen

Nie ulega wątpliwości, że Rodriguez stylistycznie chciał swój film ubrać w grindhouseowe szatki, o czym jednak momentami chyba zapomina. Tak czy inaczej, Machete jest zbiorem doskonałych scen rodem z fejkowego trailera, ale czy składają się one na naprawdę powalający film? Nie do końca. Pomiędzy kultowymi dialogami i scenami z ekranu wieje monotonnią, a i niektóre potencjalnie dobre sceny są wciśnięte chyba na siłę. Jednak to nie zmienia faktu, że reżyser poczynił dobry krok w kierunku dawnej chwały i film mimo wszystko ogląda się świetnie. A co najważniejsze – najpierw projekcja, potem refleksja!

Ocena (1-5):
Gore: 5
Latino: 5
Riding low: 5
Fajność: 5

Cytat: Machete don’t text.

Ciekawostka przyrodnicza: Ponieważ jaśnie pani Alba jest za dobra, żeby pokazać zad lub biust, fragmenta jej rozebranej osoby zostały namalowane computerowo.

Written by: Commander John J. Adams

 

Komenty FB

komentarzy

Komercha

17 Komentarze(y) na Machete

  1. Cyce Lindsay: 5
    Futerał na telefon: 5 (6)
    Co do Planet Terror już nie będę wracał 😀

  2. Oglądałem Machete trzy razy [!] (w tym raz na zajęciach, łącznie z analizą i szukaniem czwartego dna) i nie mogę się pozbyć wrażenia, że niektóre wątki zostały po prostu olane (zapomniane?) – vide rozmowa Lapidusa z córcią po wygrzebaniu jej z meliny ćpunów; natomiast cały film nakręcono typowo pod Tubę, żeby pojedyncze sceny śmieszyły (szokowały?) i nie wymagały znajomości całej reszty.

    Tym nie mniej film podobał mi się!

    I w ogóle witam, to mój pierwszy komć na ZP. 🙂

  3. @POLPIP
    A miesięczny abonament ZP zapłacony? Bez niego komentarze znikają po 24 godzinach!

    A Maczeta, to kozak i kozacki film. Uwielbiam sceny, w których spotyka ochroniarzy pod domem 😀

  4. Pewnie wszyscy wiedzą, ale jeden z tychże ochroniarzy to tzw. Znany Węgier, Nimrod Antal.

  5. O kórka vodna, rzeczywiście 😀

    Best:
    [url]http://www.youtube.com/watch?v=O-Qb4ReK_qc[/url]

  6. A zapomniałem się "pochwalić" już na forum buractwem dotyczącym tegoż filmu, a mianowicie byłem zaraz po premierze w kinie "Helios", początek filmu OK hablają po Espaniolu, napisy na dole w bliżej niezidentyfikowanym języku, myślę se OK, klimat dziadostwa jest. Jednak minuty mijają a napisy na dole (takie brązowo-pomarańczowe z literami z nieznanej mi czcionki) a mniej więcej na wysokości gęb naszych bohaterów, już na biało, polnisze napisy i tak kurwa cały film. Po filmie zapytałem kierownika kina o co chodzi, odpowiedź potwierdziła przypuszczenia, film u nas później niż na świecie (nawet tym bardziej zacofanym) toteż kopia z innego kraju pochodziła. To rozumiem, ale hardsuby kurwa?? Ogólnie jak gadali to pół ekranu było zasłonięte. Coś niepojętego.
    Dziękuję za uwagę.

  7. @Carbon: przegiecie, nie ukrywam ze bym sie mocno w^%$wił.

    Od siebie dodam że chce pampra księdza z dwoma shotganami.

  8. @Carbon.

    Kasę chyba oddali, co?

  9. @Lord NA
    w tym kraju?

    buahahaha

  10. Nie przyszło mi to do głowy nawet 😉

  11. @Carbon

    Nie wolno im popuszczać!

  12. @Carbon

    To niedopuszczalne. W kinie Torrent nie ma takich problemów.

  13. najlepsze było, jak byliśmy na The Alligator People w kinie Muranów ze dwa miesiące temu i puścili jakąś kopię z divixa chyba, bo w połowie się dźwięk rozjechał z obrazem i już tego nie naprawili do końca xD

  14. A mi się podobało, jak babka na Mroczym Rycerzu wykłócała się, dlaczego ten film bez lekotra puszczają, bo jej dzieciak nia był w stanie czytać napisów!

  15. No tak, sto lat za Murzynami. Najgorsze, że jakby się wykłócać, to mogliby się wybronić, że przecież film poleciał i nic mu nie brakowało.

  16. No ale to przecież nie wina kina, tylko dystrybutora chyba 🙂

  17. Niby tak, ale ty płacisz kinu, a nie dystrybutorowi, więc nie powinno cię interesować, skąd kino wzięło film. Kino dostając takiego bubla od dystrybutora powinno reklamować albo chociaż informować ludzi przy kasie, że kopia jest dziwaczna.

Dodaj komentarz