Szybka recka.
Na film zostałem zaciągnięty podstępem, WoWa nie cierpię, w strategie trochę grałem.
Film moim całkiem subiektywnym zdaniem jest tak zły, że aż dobry.
Orcze mordy są animowane fantastycznie, reszta to już parabola, od fatalnej do fantastycznej animacji. W ogóle cały film wygląda jak przerywnik fabularny zrobiony przez Blizzarda, do którego dorzucono żywych aktorów.
CGI często wali bez subtelności po mordzie, z chamskim blue screenem i sztucznym oświetleniem nie pasującym do reszty sceny. Większość grających na żywo aktorów grała style „no fucks given”, w czym prym wiódł Ragnar.
Im dalej w las tym było coraz gorzej, motywacja postaci przestawała mieć sens, efekty specjalne i praktyczne wesoło wspominały lata 80 i 90, przynajmniej jednego montażystę zastrzelono podczas post produkcji a scenarzysta mógł mieć wylew.
Sam film był o dziwo dość brutalny, choć nadal w granicach PG-13, czyli miażdżymy i łamiemy karki, odcinamy głowy, ale bez krwi albo z zieloną orczą. A fanboje i fanbojki będę mogli masturbować się do przyłożenia się do detali w filmie.
Jak oceniam całość – otóż bawiłem się na nim, jak świnia w błocie. Nie mogę powiedzieć, że jest to film fantasy na miarę LOTR, ale niezamierzony poziom radochy jest w nim tak duży, że widzę w nim szansę na klasykę B-movie i silną konkurencję do pierwszego Dungeon and Dragons 🙂