X-Men: Apocalypse

Homepage Forumy Na naszych ekranach Filmy, filmy, filmy X-Men: Apocalypse

Viewing 1 post (of 1 total)
  • Autor
    Posty
  • #31724
    Niedzwiad Mk.II
    Participant

    Cyt: “At Least We Can All Agree The Third One Is Always The Worst”

    No cóż jakże to kasandryczne słowa padły w najnowszej odsłonie X-Menów…
    Od razu powiem, że mojej dziewczynie i koledze ta część się podobała. Ja wyszedłem mocno zażenowany ostatnim dziełem Briana Singera.

    Pierwsza połowa filmu nie zdradzała tego co miało nadejść i trzymała całkiem niezły poziom. Nie wiem, co się stało potem że nagle poziom sięgnął dna.
    Pierwsza godzina to całkiem lekki, nasycony humor wstęp do nowych postaci i powrotu kilku starych, z całkiem wypaśną sceną w Niemczech.
    Niestety wszystko zaczyna się powoli sypać od momentu pojawienia się Henryka – Eryka – Magneto. Nie dość, że sam Magneto znowu nienawidzi ludzi, co szczerze mówiąc po raz trzeci jest po prostu nudne i mało oryginalne, to sam Fassbender ma w całym filmie może z pół strony A4 dialogu. Wisienką na torcie jest jego pobyt w Polsce i sławny już poziom j. polskiego u aktorów.
    Apocalypse jest klasycznym big badam z praktycznie każdego nowego filmu Marvelowego a jego motywacje nie różnią się niczym od Ultronowych i Ronana. Jest po prostu nudny. Ostatni stand off też nie powala oryginalnością i aż prosił się o coś fajnego a nie klasyczne okładanie ryjów i by your powers combined.
    Nie wiem również co się stało z kasą z 234 milionowego budżetu, ale kurde na pewno nie poszły one na efekty specjalne. Dawno nie widziałem tak fatalnych blue-green screenów. Na słodkie stópki Jezusa tam nikomu się nawet nie chciało jakiegoś większego post procesingu wrzucić, żeby na twarz aktorów nie było widać tego, że to wszystko dzieje się w studiu przy sztucznym oświetleniu.
    Głupot jest jeszcze wiele ale nie chciałbym spoilerować za bardzo.
    Na plus wypada Quicksilver, choć jego scena nie dorasta do pięt tego co zostało zaprezentowane w DOFP i ociera się o fan service, a także cierpi z powodu zbyt oczywistego CGI. Jednak sama postać QS jest zagrana wzorcowo i należą się brawa Evanowi Petersowi.
    Drugi plus to wynagrodzenie Wolverine’owi wszystkich gównianych filmów o jego genezie. Wielkie dzięki za to.

    Ogólnie dwie i pół gwiazdki na pięć. Strasznie zmarnowany materiał.

Viewing 1 post (of 1 total)
  • You must be logged in to reply to this topic.