Wings

Było na Amigę gier kilka, które oprócz zabawy dawały poczucie udziału w czymś większym, w czymś bardzo ważnym, wciągając w autentyczną historię lepiej, niż jakiekolwiek wówczas media. Może ktoś zgadł: będzie o Wings, a w kolejnym odcinku o innej grze fabularnej, która emocjonalnie zryła łeb niejednemu.

Wings powstało w roku 1990 jako exclusive wyłącznie dla Amigi. Ważąca 2 dyskietki gierka firmy Cinemaware Corporation (kultowe Defender of the Crown czy It Came From the Desert) zabierała nas tym razem na front I Wojny Światowej, by posadzić za sterami Sopwith Camela przeciwko Hunom.

Rozgrywka to ponad 230(!) misji podzielonych na:
– Udające symulator pojedynki powietrzne, czyli pełne epy serie potyczek z Hunami. Może trochę nie fair jest pisać „prawie” symulator, w szczególności biorąc pod uwagę wiek gry, jednak faktem jest, że gra kładła ciężar głównie na aspekty zręcznościowe. Jedynym motywem, jaki zapamiętałem a kojarzącym się z symulatorem było lądowanie w polu z zepsutym silnikiem (zdarzało się też przeciągnięcie – Cmdr JJA).

– Rajdy na instalacje wroga, gdzie Wings zamieniało się fajną izometryczną strzelankę 2D (aka Blue Max), w której celnymi seriami kosiliśmy wroga pilnując jednocześnie ilości dziur na cm2 drewnianej konstrukcji.

– Bombardowanie konkretnych celów jak np. chat z niemiecką piechotą czy okrętów: raczej nudy.

Na starcie tworzyliśmy postać dzieląc punkty pomiędzy umiejętnościami, takimi jak pilotaż czy celność. Aby zarobić „skrzydła” pilota i dostać się do 56th jednostki RAFu trzeba było pomyślnie zaliczyć trening i zestrzelić ćwiczebny balon.

Nie muszę pisać, iż najbardziej ekscytujące były podniebne akrobacje i pakowanie kolejnych serii Vickersa w samoloty Hunów. Pamiętając gameplay trza na trzeźwo zauważyć, że następcy Wings radzili sobie lepiej. Red Baron czy Knights of the Sky to już nieco inna liga, inne czasy (jak dla mnie RB to był szajs, a KotS to inny gatunek, ale fakt że super – Cmdr JJA).

Wings po latach to przede wszystkim pamiętnik jaki towarzyszył nam pomiędzy misjami, klimatyczna ścieżka dźwiękowa i czołówki gazet obrazujące postęp wojny. To dzisiaj dusza 20-letniej gry i jak głupie by nie było wciąganie psyche do amigowych blubrów, to jeden z tych pierwszych razy, kiedy zabawie na kompie towarzyszyła taka personifikacja rozgrywki.

Kolejne historie z wojennego dziennika oddają lepiej ducha lat 1916-1918 niż niejeden podręcznik – było o bitwie na śnieżki, dowódcy, którego rzuciła żona, zestrzelonych towarzyszach broni, rozstrzelanym dezerterze czy przegranych bataliach. Dramatyczne były wpisy z ciężkiego dla Aliantów roku 1917, kiedy ważyły się losy wojny, a liczba straconych pilotów rosła w zastraszającym tempie. Szkoda tylko, że rewelacyjny pamiętnik nie miał fabularnego przełożenia na misje (i na odwrót), może poza zadaniami z połowy wojny, gdzie często sami przedzieraliśmy się przez kilka Fokkerów.

Wings było tytułem na raz -zaliczenie wszystkich misji i zamknięcie pamiętnika końcem wojny w 1918 praktycznie kończyło zabawę. Na szczęście, gdzieś w głowie pozostała fabuła oraz to dziwne interregnum, gdy stare na polach WWI umarło, a nowe się jeszcze nie narodziło. I sympatyczna kula ognia, w którą zamieniał się trafiony Fokker.

Intro:

Gameplay:

Komenty FB

komentarzy

Komercha

5 Komentarze(y) na Wings

  1. Niestety nie grałem w to. Z simów pamiętam jedynie kultowego Gunshipa 2000.

  2. Masakra, przy tytułowej melodyjce nadal przechodzą mnie ciarki. 😛

  3. Gra wciągała jak mało która

    Pamiętam że przełaziłem ją na spółkę z bratem on walił do dwu i trój płatowców a ja zaliczałem misje 2D i izometryczne.

    Kurczę, chyba odpalę to dzisiaj na WinUAE

  4. To była jedna z tych gier, którą nie tylko się przechodziło ale także przeżywało. Klimat , zżycie w jednostce, wspólne wypady na Szkopów. Pamiętam jak często przechodziłem jakąś misję po kilka razy żeby mi nie zestrzelili moich kolegów, których razem ze sobą brałem na eskapady. Cieszyły mnie ich sukcesy i to, że udało im się przeżyć kolejną misję.

    Dobra to następne ma być historyline Garret żeby było w klimacie.

  5. Gierka strasznie wciągała i było nawet level-upowanie ;]

Dodaj komentarz